Kup teraz na Allegro.pl za 30 zł - Do Gadania - dziewiątka trefl - karta prepaid (14298915851). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect!
Karta kredytowa 1|2|3. 20,50%. 25,40%. Opłata za wydanie karty głównej. 0 zł. Opłata za obsługę karty głównej (miesięczna) 10 zł lub 0 zł. Jak nie płacić. Możesz mieć kartę za 0 zł, gdy wykonasz min. 10 transakcji w cyklu rozliczeniowym Twojej karty.
Odkryj najlepsze gry dla ciebie w najlepszych cenach, dodatki DLC pełne bogatej zawartości, świetne skiny i wiele innych ekskluzywnych ofert! Ciesz się ogromnym wyborem produktów i bezpiecznymi zakupami - karta podarunkowa Steam 120 EUR jest właśnie dla ciebie. Jeśli jednak nie jest to wartość, której szukasz - zapoznaj się z naszą.
Twoja karta wraz z instrukcją jak ją aktywować dotrze do Ciebie w ciągu 2 tygodni od złożenia zamówienia. Po aktywacji konta możesz dodać złoty polski, jak również ponad 40 walut wedle Twojego życzenia. Konto może zostać doładowane za pomocą karty debetowej lub przelewu bankowego, a karta może zostać użyta na całym świecie.
Nazwa banku i numer konta bankowego do dokonywania wpłat za karty telefoniczne: PKO Bank Polski 59 1020 1097 0000 7302 0196 7785: Menu. O firmie; Oferta;
Palit G-Panel. Czytelna prezentacja danych dot. karty graficznej, port USB 3.0 typu C, banalnie prosty montaż oraz obsługa, całkiem przyjemny wygląd frontu. Kiepskie materiały użyte do wykonania obudowy, wyłącznie żółte podświetlenie, ograniczona liczba wskaźników, tylko dla kart Nvidii.
. heja, ja tez korzystam z tego startera izzi- taka simka, ten mój łobbuz moze mi kupic takom simke z tej karty do gadania tez, a tak to i tak mozna ja sobie zamowic np. z ich strony. Jestem bardzo zadowolona z tego bo maja najtansze połaczenia. W sensie z tej karty do gadania na izzi. I to jest tylko 8 groszy za minute, wiec jak jest teraz wirus a widzen ani widu ani slychu, to serio nie ma nic lepszego. Maja teraz przelewy- taki automat, ze ja np. przelewam mu kase z tego startera IzzI na tą karte do gadania kiedy chce, 24/ 7. I jestem spokojna o tanie polaczenia iprzede wszystkim kontakt. Duza oszczednosc! a uwierzcie mi ze juz wiele rurznych opcji probowalismy i ta jest de best! Pozdr, Grażyna
Recommended Posts Udostępnij Jako,ze moja r9 270 zaczela sypac artefaktami to oddalem ja na mi wymieniona na inna mi sie,ze karta byla zwiazku z tym czy lutowana serwisowa karta graficzna ma krotsza zywotnosc i czy szanse na padniecie jej nie zwiekszaja sie anizeli w przypadku normalnej nielutowanej? Wiem,ze w tym roku wyjda nowe karty graficzne na lepszej sens sprzedac obecna karte graficzna ktora ma jeszcze prawie rok gwarancji producenta(ile mniej wiecej jest warta?) i kupic np. odpowiednik r9 270 czyli 370? Edytowane 27 Stycznia 2016 przez PHEVIT Cytuj Link to post Share on other sites Udostępnij Dobrze rozumiem? Kupiłeś kiedyś kartę, która nadal posiada gwarancję i postanowiłeś oddać ją do serwisu w ramach tej gwarancji, a serwis sklepu bądź sam sklep wymienił Ci kartę na inną. Karta, którą otrzymałeś, nie była Twoją kartą ani kartą nową, ale używaną, która była kiedyś używana przez kogoś innego? Jeśli dobrze zrozumiałem, to jak to jest możliwe? I dlaczego zgodziłeś się na coś takiego? Kupujesz sprzęt i producent ma obowiązek naprawić Ci usterkę, gdy ona się pojawi lub ewentualnie może wymienić na nowy. Ja bym czegoś takiego nie zaakceptował. W jakim sklepie kupowałeś? Cytuj Link to post Share on other sites Autor Udostępnij Dobrze rozumiesz,karte oddalem bo zaczela sypac artefaktami i tego samego dnia karta padla,czarny mi na inna uzywana,z innym numerem seryjnym, ktora na 99% ma slady MSI,sklep Morele. Edytowane 27 Stycznia 2016 przez PHEVIT Cytuj Link to post Share on other sites Udostępnij Przy składaniu reklamacji, sklep może naprawić kartę lub wymienić na nową sztukę ( ewentualnie obniżyć cenę lub zwrot pieniędzy). Skoro dali tobie używaną i widać to gołym okiem to na twoim miejscu bym ją odesłał ponownie i zapytał się o zaistniałą sytuację. Druga sprawa ( jeśli się mylę to poprawcie mnie ) jeśli sklep w ramach reklamacji wymieni produkt na nowy to na ten nowy produkt od dnia dostarczenia masz kolejne 2 lata na reklamację na ten nowy produkt z racji wymiany sprzętu na inny. Cytuj Link to post Share on other sites Autor Udostępnij Przy składaniu reklamacji, sklep może naprawić kartę lub wymienić na nową sztukę ( ewentualnie obniżyć cenę lub zwrot pieniędzy). Skoro dali tobie używaną i widać to gołym okiem to na twoim miejscu bym ją odesłał ponownie i zapytał się o zaistniałą sytuację. Druga sprawa ( jeśli się mylę to poprawcie mnie ) jeśli sklep w ramach reklamacji wymieni produkt na nowy to na ten nowy produkt od dnia dostarczenia masz kolejne 2 lata na reklamację na ten nowy produkt z racji wymiany sprzętu na inny. Dzieki za odpowiedz,po prostu spierdzielilem sprawe i nie oddalem na reklamacje tylko gwarancje wyglada tak,ze 2 miesiace przed 24miesiacami od daty zakupu oddalem na gwarancje producenta zamiast niecalym miesiacu wydali mi uzywana karte graficzna z innym numerem seryjnym ktora okazala sie drugi dzien oddalem ja na gwarancje i po prawie kolejnym miesiacu,czyli lacznie prawie dwoch miesiacach wydali mi kolejna inna karte z innym numerem logujac sie na strone Morele,nie mam juz mozliwosci reklamujac karte zaznaczyc opcji "reklamacja towaru" tylko gwarancja "standard" Istnieje mozliwosc prawna reklamowania po tym wszystkim karty z tytulu reklamacji?Jak sie ma prawo do tego,skoro wydali mi inna karte graficzna?Pomimo,ze 24miesiace minely 2 dni temu to przeciez te 2 miesiace nie sa wliczane,wiec mam jeszcze gwarancje ze sklepu,tylko co w takim przypadku jak to,ze wydali mi inna karte. Edytowane 27 Stycznia 2016 przez PHEVIT Cytuj Link to post Share on other sites Udostępnij Oni w ogóle nie mają prawa Ci wciskać używanego szrotu. Dostałeś na to jakieś papiery z numerem seryjnym i opisem naprawy/wymiany gwarancyjnej? Nie orientuję się w kwestii działania innych sklepów, ale w X-KOM działa to w następujący sposób: zanosisz uszkodzony produkt do sklepu, dostajesz na to potwierdzenie przyjęcia zgłoszenia serwisowego i po prostu czekasz. Masz dokument z podpisem pracownika i pieczątką sklepu, więc teoretycznie jest wszystko bezpieczne. Można też zgłosić to przez internet na stronie swojego konta, ale jest to mniej bezpieczne. Dziwię się, że jest tak popularny. Może nie posiadam pełnej wiedzy, ale jest to sklep internetowy, który nie posiada swoich salonów sprzedaży, a odbiory osobiste realizowane są poprzez partnerów sklepu. W ten sposób serwis odbywa się na zasadzie wysyłki - wprowadzane jest pewnie zgłoszenie serwisowe i nadawany jest numer RMA, a potem na własną odpowiedzialność użytkownik wysyła taki sprzęt. Dla mnie głupota. Nie ma nic lepszego, niż możliwość dostarczenia reklamowanego produktu osobiście do sklepu, gdzie zostanie przyjęte zgłoszenie, a użytkownik otrzyma potwierdzenie. Wtedy resztę odpowiedzialności bierze sklep i serwis. Użytkownik w takim wypadku czeka na rozwiązanie sytuacji. Kilka razy zdarzało mi się słyszeć, że z niezłe jaja są. Sam raz miałem z nimi nieprzyjemną przygodę, na której byłem stratny. Jeśli sprzęt jest wadliwy i nie da się go naprawić, to powinieneś otrzymać nowy produkt. W takim wypadku gwarancja liczona jest od nowa. Jeśli następuje naprawa, to gwarancja biegnie dalej i kończy się np. 24 miesiące od pierwszego zakupu. Ja na Twoim miejscu bez wahania kłóciłbym się z nimi i pytał o to, dlaczego dali Ci używaną kartę inną od tej, którą pierwotnie kupiłeś. Link to post Share on other sites Udostępnij Sam reklamowałem MSI r9 270 z morele, ale na niezgodność towaru z umową, mają czas do poniedziałku na rozstrzygnięcie, ciekawy jestem jak odpowiedzą. Generalnie MSI tak robi, ma powiedzmy "półkę" z naprawionymi kartami. Ty wysłałeś im zepsutą, dostajesz w zamian naprawioną wcześniej. Teraz Twoja karta zostanie naprawiona, trafi do kolejki i wyślą ją komuś innemu. Na gwarancji oczywiście nie masz nic do gadania, mogli tak zrobić, jeśli tylko nie ma innego zapisu w warunkach ich gwarancji. Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że w mojej sytuacji mógłbym takiej innej karty nie przyjąć, ustawa mówi chyba tylko o naprawie towaru, gdy wymiana jest dla sprzedawcy nieopłacalna, muszę doczytać. Generalnie mam trochę doświadczenia z reklamacjami w morele i z tego co zauważyłem jest tak, że jeśli klient jest uległy, nie zna się, nie docieka, to robią co chcą - nie stosują się do terminów, nie odpowiadają, nie aktualizują statusów itp. itd. Ale powoływanie się w wiadomościach na konkretne ustawy, a także ponaglenia i przypomnienia (np. o potwierdzenie dotarcia sprzętu do serwisu) sprawiały, że brali się do roboty, nie próbowali oszukać. Krótko mówiąc szukają jeleni, trzeba być ostrożnym i tyle, to taka ogólna uwaga. Cytuj Link to post Share on other sites Autor Udostępnij Oni w ogóle nie mają prawa Ci wciskać używanego szrotu. Dostałeś na to jakieś papiery z numerem seryjnym i opisem naprawy/wymiany gwarancyjnej? Nie orientuję się w kwestii działania innych sklepów, ale w X-KOM działa to w następujący sposób: zanosisz uszkodzony produkt do sklepu, dostajesz na to potwierdzenie przyjęcia zgłoszenia serwisowego i po prostu czekasz. Masz dokument z podpisem pracownika i pieczątką sklepu, więc teoretycznie jest wszystko bezpieczne. Można też zgłosić to przez internet na stronie swojego konta, ale jest to mniej bezpieczne. Dziwię się, że jest tak popularny. Może nie posiadam pełnej wiedzy, ale jest to sklep internetowy, który nie posiada swoich salonów sprzedaży, a odbiory osobiste realizowane są poprzez partnerów sklepu. W ten sposób serwis odbywa się na zasadzie wysyłki - wprowadzane jest pewnie zgłoszenie serwisowe i nadawany jest numer RMA, a potem na własną odpowiedzialność użytkownik wysyła taki sprzęt. Dla mnie głupota. Nie ma nic lepszego, niż możliwość dostarczenia reklamowanego produktu osobiście do sklepu, gdzie zostanie przyjęte zgłoszenie, a użytkownik otrzyma potwierdzenie. Wtedy resztę odpowiedzialności bierze sklep i serwis. Użytkownik w takim wypadku czeka na rozwiązanie sytuacji. Kilka razy zdarzało mi się słyszeć, że z niezłe jaja są. Sam raz miałem z nimi nieprzyjemną przygodę, na której byłem stratny. Jeśli sprzęt jest wadliwy i nie da się go naprawić, to powinieneś otrzymać nowy produkt. W takim wypadku gwarancja liczona jest od nowa. Jeśli następuje naprawa, to gwarancja biegnie dalej i kończy się np. 24 miesiące od pierwszego zakupu. Ja na Twoim miejscu bez wahania kłóciłbym się z nimi i pytał o to, dlaczego dali Ci używaną kartę inną od tej, którą pierwotnie kupiłeś. Podczas oddania sprzetu na gwarancje daja ci dokumenty z podpisem pracownika,natomiast ten sam dokument oddajesz im w momencie otrzymania naprawionego do rzecznika praw konsumenta,mam nadzieje,ze moge jeszcze zareklamowac z tytulu nie bede mogl to trudno,moja wina,ze blednie kliknalem gwarancja standard zamiast reklamacja. Przy składaniu reklamacji, sklep może naprawić kartę lub wymienić na nową sztukę ( ewentualnie obniżyć cenę lub zwrot pieniędzy). Skoro dali tobie używaną i widać to gołym okiem to na twoim miejscu bym ją odesłał ponownie i zapytał się o zaistniałą sytuację. Druga sprawa ( jeśli się mylę to poprawcie mnie ) jeśli sklep w ramach reklamacji wymieni produkt na nowy to na ten nowy produkt od dnia dostarczenia masz kolejne 2 lata na reklamację na ten nowy produkt z racji wymiany sprzętu na inny. Z tytulu niezgodnosci produktu czyli reklamacji stoisz na lepszej pozycji,mozesz zadac wymiany na nowa,ja niestety oddalem z tytulu gwarancji producent moze mi wydac tak jak w moim przypadku inna uzywana karte graficzna ktora byla lutowana czyli naprawiana;/ Sam reklamowałem MSI r9 270 z morele, ale na niezgodność towaru z umową, mają czas do poniedziałku na rozstrzygnięcie, ciekawy jestem jak odpowiedzą. Generalnie MSI tak robi, ma powiedzmy "półkę" z naprawionymi kartami. Ty wysłałeś im zepsutą, dostajesz w zamian naprawioną wcześniej. Teraz Twoja karta zostanie naprawiona, trafi do kolejki i wyślą ją komuś innemu. Na gwarancji oczywiście nie masz nic do gadania, mogli tak zrobić, jeśli tylko nie ma innego zapisu w warunkach ich gwarancji. Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że w mojej sytuacji mógłbym takiej innej karty nie przyjąć, ustawa mówi chyba tylko o naprawie towaru, gdy wymiana jest dla sprzedawcy nieopłacalna, muszę doczytać. Generalnie mam trochę doświadczenia z reklamacjami w morele i z tego co zauważyłem jest tak, że jeśli klient jest uległy, nie zna się, nie docieka, to robią co chcą - nie stosują się do terminów, nie odpowiadają, nie aktualizują statusów itp. itd. Ale powoływanie się w wiadomościach na konkretne ustawy, a także ponaglenia i przypomnienia (np. o potwierdzenie dotarcia sprzętu do serwisu) sprawiały, że brali się do roboty, nie próbowali oszukać. Krótko mówiąc szukają jeleni, trzeba być ostrożnym i tyle, to taka ogólna uwaga. Jak nie odpowiedza w ciagu 2 tyg to maja obowiazek ci oddac pelna kwote badz nowa taka sama badz o podobnych parametrach karte. Jak sie okaze,ze nie moge jej zareklamowac z tytulu reklamacji to za 450zl ja sprzedac?Jest jeszcze rok gwarancji. Edytowane 27 Stycznia 2016 przez PHEVIT Cytuj Link to post Share on other sites Udostępnij Sprzedasz i za 550 przy obecnych cenach, jeśli nie zależy Ci na czasie. Jeśli tak, to za 500. Cytuj Link to post Share on other sites Autor Udostępnij Sprzedasz i za 550 przy obecnych cenach, jeśli nie zależy Ci na czasie. Jeśli tak, to za 500. Jak patrze jakie barany z tej aukcji kupujana allegro to sie za glowe wiekszymi baranami anizeli ja oddajac na gwarancje producenta zamiast za 599zl 270 z 3miesieczna gwarancja jakiegos go**o sklepu,gdzie 370 nowki z 3 letnia gwarancja sa za powinienem wspomniec na aukcji o tym,ze numery seryjne sa inne poniewaz karta zostala wymieniona na inna i obecna posiada luty? Edytowane 27 Stycznia 2016 przez PHEVIT Cytuj Link to post Share on other sites Udostępnij Akruat 370 jest kartą sporo słabszą, AMD i ich nazewnictwo... Ja bym o o żadnych lutach nic nie pisał, piszesz, że została wymieniona na inną sztukę w ramach gwarancji i jest sprawna. Cytuj Link to post Share on other sites Autor Udostępnij Akruat 370 jest kartą sporo słabszą, AMD i ich nazewnictwo... Ja bym o o żadnych lutach nic nie pisał, piszesz, że została wymieniona na inną sztukę w ramach gwarancji i jest sprawna. Dzieki za 370 jest slabsza troche od 270, jest to dla mnie duzym na wyzszych zegarach odstaje od 370 to jest odswiezona 270 i ma taka sama badz troche wieksza tu sie okazuje,ze obecnie kupujac za te same pieniadze co 2 lata temu,dostaje sie slabsza karte graficzna. Edytowane 27 Stycznia 2016 przez PHEVIT Cytuj Link to post Share on other sites Udostępnij Generalnie mam trochę doświadczenia z reklamacjami w morele i z tego co zauważyłem jest tak, że jeśli klient jest uległy, nie zna się, nie docieka, to robią co chcą - nie stosują się do terminów, nie odpowiadają, nie aktualizują statusów itp. itd. Ale powoływanie się w wiadomościach na konkretne ustawy, a także ponaglenia i przypomnienia (np. o potwierdzenie dotarcia sprzętu do serwisu) sprawiały, że brali się do roboty, nie próbowali oszukać. Krótko mówiąc szukają jeleni, trzeba być ostrożnym i tyle, to taka ogólna uwaga. Czyli podejście nieprofesjonalne. To żałosne. Coraz częściej spotykam się z negatywnymi ocenami tego sklepu. 2 miesiące temu rozważałem zakup w za ok. 4600 zł. Dobrze, że tego nie zrobiłem i wybrałem inny sklep. Chyba już nigdy nie będę rozważał opcji zakupu u nich. Cytuj Link to post Share on other sites Udostępnij Wyrobili się, dostałem info, że "wymiana", ale co ciekawe podali też numer seryjny, więc podejrzewam, że wymiana na używaną, a nie fabrycznie nową. Od razu skrobnąłem im wiadomość, że takiej karty nie przyjmę, żeby nie marnować czasu związanego z wysyłaniem jej. Oczywiście wspominając o tym, że reklamuję z ustawy, z resztą przeczytałem ją i ewidentnie jest mowa o "wymianie na nowy", na forum prawnym też dostałem taką opinię. I swoją drogą, zwracam uwagę, że od wysłania przeze mnie karty, do prawdopodobnego otrzymania minie 14 dni kalendarzowych. Od razu widać, jak można przyspieszyć sprawy, skoro autor tematu czekał miesiąc. -------------Nie odpowiedzieli, a kurier już dotarł, dostałem naprawianą kartę. Czasowo wyszło nieźle, ale oczywiście nie zostawiam tak tego, wysłałem im wiadomość, powołując się na konkretne artykuły w ustawie, dam znać co i jak. Edytowane 30 Stycznia 2016 przez zapp12345 Cytuj Link to post Share on other sites Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
"Reakcja około połowy państw członkowskich jest raczej chłodna na te propozycje, ale to mnie wcale nie uspokaja. Jak znam życie i Unię Europejską, to plan dalszej centralizacji Unii chwilę się odleży, ale w stosownym czasie do niego się wróci, a presja nie będzie ustawać. Słyszałem różnych polityków, którzy mówili, że na podobny krok jest za wcześnie, że należy się dłużej do tego przygotowywać. Natomiast nie słyszałem żadnego ważnego polityka z głównego nurtu, który by powiedział, że są to pomysły chore, niebezpieczne i w żadnym razie nie mogą być wprowadzone" - mówi profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Postępująca centralizacja to proces ubezwłasnowolniania niektórych państw narodowych. Na przykład krajów wschodniej Europy. Jeżeli zniesie się zasadę jednomyślności w Radzie - która i tak jest dzisiaj mocno ograniczona, a do tego jeszcze stosowana arbitralnie - to wzrośnie siła państw dużych, natomiast zmniejszy się wpływ państw słabszych. Powstanie coś w rodzaju oligarchii unijnej, gdzie takie kraje jak Niemcy czy Francja będą miały zagwarantowaną władzę nieograniczoną. Natomiast takie kraje jak Polska stracą możliwość decydowania o sobie. Wszystkie decyzje będą zapadały poza Polską. Ponad 30 lat po odzyskaniu niepodległości, tę niepodległość znowu stracimy. To będzie finis Poloniae" - ostrzega. Jego zdaniem, jeśli Unia Europejska nie ma się jeszcze bardziej wynaturzyć i zdegenerować, to reformy powinny iść w odwrotnym kierunku. "Uszczuplić władzę UE, uczynić reguły bardziej czytelnymi i twardszymi, tak aby nie mogły być bezkarnie nadużywane przez instytucje europejskie i duże państwa" - postuluje. "Konferencja o przyszłości Europy została wymyślona w Parlamencie Europejskim, instytucji fanatycznie dążącej do centralizacji Unii. Potem plan zorganizowania konferencji poparła Komisja. Całe przedsięwzięcie zostało tak zaprojektowane, żeby przyniosło oczekiwane konkluzje. Dlatego konferencja nie ma żadnej legitymizacji demokratycznej. Filtry, które wprowadzono faworyzowały euroentuzjastów i wykluczały krytyków. Wnioski konferencji w żadnym razie nie odzwierciedlają poglądów społeczeństw europejskich" - zaznacza eurodeputowany. "Niedawno mieliśmy przecież wybory prezydenckie we Francji. Na kandydatkę opozycji głosowało 42 proc. Francuzów. To jest spora liczba. A to jest ta kandydatka, która bardzo wyraźnie domagała się ograniczenia instytucji europejskich. A poza tymi, którzy ją popierali są też inni Francuzi, którym rozrastająca Unia się nie podoba. To samo można powiedzieć o innych krajach. Zamiast wsłuchać się w głosy krytyczne, organizuje się - na zasadzie zabiegu socjotechnicznego - imprezę, gdzie głosów krytycznych w ogóle nie ma. Wszystko to fatalnie rokuje, bo pokazuje, że zwolennicy centralizmu grają niezwykle brutalnie" - podkreśla. Legutko zwraca uwagę, że od pewnego czasu UE włącza się w nurt tradycji wielkiej inżynierii społecznej. "Unia Europejska stała się narzędziem wielkiej inżynierii społecznej, która wszelkimi środkami - prawymi i lewymi - nie bacząc na skutki realizuje wymyśloną i ignorującą doświadczenie koncepcję jednolitego, centralnie zarządzanego państwa europejskiego. Jak zwykle w takich przypadkach, zwalcza się opornych w przekonaniu, że w przyszłości gdy ów system zostanie zrealizowany, powstanie nowy wspaniały świat, a to usprawiedliwia dzisiaj stosowanie wątpliwych środków. Teraz wprawdzie skutki są marne, na przykład przy przeprowadzaniu zielonej rewolucji, ale to nic, bo czeka nas świetlana przyszłość. Unii nieobca jest też tradycja leninowska. Lenin był oportunistą rewolucyjnym, w tym znaczeniu, że za nic miał reguły i bezwzględnie korzystał z okoliczności dla osiągania celów. Podobnie UE, identyfikując kryzys - a w kryzysy popada nieustannie - nie szuka sposobów, by je rozwiązać, lecz przede wszystkim wykorzystuje je, również te, które sama tworzy, do poszerzania zakresu swojej władzy. Tak było w przypadku kryzysu emigracyjnego (choć tutaj, na szczęście, jej się nie udało), a później Covidu i planów odbudowy. Teraz mamy wojnę na Ukrainie, więc Bruksela znów robi skok naprzód, żeby zwiększyć władztwo" - wylicza Ryszard Legutko. Dodaje, że Unia stworzyła świat, gdzie nie ma reguł na których można się oprzeć, nie ma granic uznanych za nieprzekraczalne. "Rzeczywistość można naginać, można łamać przepisy, bo cel jest najważniejszy. Kto myślał, że wychodząc z komunizmu wchodzi w świat, gdzie prawo znaczy prawo, a sprawiedliwość - sprawiedliwość, ten się srogo pomylił. Komuniści tworzyli system, w który prawo się nie liczyło, bo partia miała siłę by je obchodzić i dowolnie interpretować. Dzisiaj wkraczamy w świat, który jest swoistą transformacją tego samego sposobu myślenia" - ubolewa profesor. Jak zaznacza, nie ma twardych i nieprzekraczalnych granic wyznaczających kompetencje UE i krajów członkowskich. Wszystko, co wyznaczają traktaty daje się obejść. "Organizacja systemu wymiaru sprawiedliwości należy do państw członkowskich? Tylko teoretycznie, bo zawsze można takie ograniczenia unieważnić lub zignorować. Ostatnio, KE żąda od nas zmiany prawa dotyczącego sądów, tak aby sędziowie kwestionujący status innych sędziów nie byli ścigani dyscyplinarnie. Jeżeli wolno im wysuwać takie szczegółowe żądania, to władztwo państw narodowych nad systemem sprawiedliwości jest iluzją, a zapisy traktatowe bezcelową pisaniną" - mówi. "Regulacje dotyczące rodziny nie należą do kompetencji Unii Europejskiej? Ale przewodnicząca KE Ursula von der Leyen powiedziała, że kto jest rodzicem w jednym kraju może być rodzicem w drugim. Że to gwałci artykuł 9 Karty Praw Podstawowych, który oddaje sprawy rodziny państwom członkowskim - kogo to dzisiaj obchodzi? A ostatnie szaleństwa Parlamentu Europejskiego po orzeczeniu amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie Roe v. Wade? Kto większości parlamentarnej zabroni takich harców? Z pewnością nie traktaty. Ktoś mógłby pomyśleć, że Trybunał Sprawiedliwości UE stoi na straży prawa. Ale nie stoi. Trybunał jest instytucją, która walcząc o zwiększenie swoich kompetencji sam jest zainteresowany gwałceniem traktatów i robi to dość konsekwentnie. UE przedstawia się dziś groźnie. Doktor Frankenstein miał intencje stworzenia pięknej szlachetnej istoty, ale wyszedł mu potwór. Tak samo z Unią. Ta monstrualna twarz Unii nam się właśnie ujawnia. Fatalnie rokuje to na przyszłość" - ocenia europoseł. Zdaniem Ryszarda Legutki, Europa po II wojnie światowej nie poszła w kierunku stabilizacji i umiaru, ale w kierunku radykalizmu. "Mamy w tej chwili w Europie lewicowy monopol polityczno-ideologiczny. Myślenie lewicowe zawsze wiąże się z wielką inżynierią społeczną. Lewica nieustannie rewolucjonizuje i modernizuje, i nie pozwala ludziom po prostu żyć. Ten triumf lewicy w Europie stanowi konsekwencję zwycięstwa rewolucji 1968 roku. Ta rewolucja zmiotła europejską prawicę, a tym samym unicestwiła istniejący przez długi czas podział na lewicę i prawicę, na partię ciągłości i partię zmiany. Partia zmiany wygrała. Nawet te ugrupowania, które nominalnie są konserwatywne jak niemieckie CDU i CSU, czy hiszpańska Partia Ludowa (PP) - wszystkie przyjęły agendę lewicową" - zaznacza. "Dzisiaj honoru prawicy bronią PiS, Vox, Fratelli d'Italia, Fidesz i jeszcze kilka innych. Ale to ciągle mniejszość". "Aby polityka się nie degenerowała, musi być realna alternatywa. Natomiast teraz obowiązuje zasada, że żadnej alternatywy dla głównego nurtu nie ma. Nie ma alternatywy dla zielonej rewolucji i dla centralizacji Unii, nie ma alternatywy dla likwidacji podziału ludzi na kobiety i mężczyzn. To ostatnie, czyli rewolucja genderowa, pokazuje, w jakie szaleństwo popada myślenie bezalternatywne. Nawet komunistom nie przychodziło do głowy, by obalić podział na dwie płcie. Natomiast teraz nowa ideologia stała się bezwzględnie obowiązująca. Kto to kwestionuje spotyka się z ostracyzmem, karą, z represjami. Dotyczy to zarówno jednostek, jak i społeczności, czy nawet państw. Nie dopuszcza się żadnej dyskusji na ten temat. Jest jedno stanowisko, nie ma alternatywy. Najbardziej groteskowe, a jednocześnie groźne jest to, że zorganizowane w ten sposób społeczeństwo określane jest jako społeczeństwo wolne" - zwraca uwagę Legutko. Przejęcie przez lewicę Unii i poddanie europejskich narodów wielkiej inżynierii społecznej stawia Polskę i inne kraje regionu w trudnej sytuacji, zuważa. "Wobec faktu, że Unią od początku rządziła Europa Zachodnia, a ta przesunęła się mocno na lewo, byłoby wskazane, by Europa wschodnia wreszcie zaistniała i wkroczyła do gry jako samodzielny partner. Do tej pory wschodni Europejczycy nie mieli nic do gadania. Oczywiście czasami dostawaliśmy różne funkcje jako paciorki, ale władza pozostaje w rękach silnych. Niestety, w Europie Wschodniej jest dużo grup i partii charakteryzujących się niewolniczym sposobem myślenia. Dotyczy to również Polski. Z jednej strony mamy gorący patriotyzm - niekiedy lekkomyślny i sentymentalny. Z drugiej - Targowicę. Czasami zbrodniczą, czasami głupawą, dążąca do imitatorstwa, upodobnienia się. +Bo Paryż często mody odmianą się chlubi. A co Francuz wymyśli, to Polak polubi+. Ten podział zawsze fatalnie się dla nas kończył. Wobec potężnych zagrożeń z Zachodu i Wschodu, istnienie silnej Targowicy sprawia, że dzisiaj, tak jak w przyszłości, żyjemy nad przepaścią" - konkluduje Ryszard Legutko.
Dziś odpowiemy na ważne pytanie. Takie, które słyszymy od kiedy po raz pierwszy wyjechaliśmy w poszerzonym składzie. Pytanie zadawane przez znajomych i nieznajomych, na blogu, facebooku i w mailach, a nawet w komentarzach, szczególnie poza blogiem, choć tam było to raczej pytanie retoryczne, zakładające że jesteśmy najgorszymi rodzicami świata. Pytanie brzmi: „A co jak Wam dzieci zachorują?”. Tekst po raz pierwszy opublikowaliśmy 12 stycznia 2017 roku. Aktualizacja SIERPIEŃ 2019: Spółka April nie oferuje już ubezpieczenia podróżnego TWOJA KARTA PODRÓŻE. Obecnie ich roczne ubezpieczenie nazywa się Easy Travel 365. Nie mieliśmy jeszcze okazji go wypróbować, ani wczytać się w warunki. Dziwne czasem jest to życie. Człowiek jeździ tu i tam, do kwestii ubezpieczenia podchodzi dość frywolnie (no, może poza Stanami, gdzie nie tylko się ubezpieczyliśmy ale też wykonaliśmy ku temu solidny risercz), i nic mu się nie dzieje. Aż tu pewnego dnia postanawia spoważnieć, w końcu podróżowanie z dziećmi to nie przelewki, w końcu w Amsterdamie Kalina na każdym kroku a to wsadzała łapę nie tam gdzie trzeba, a to nabijała sobie kolejnego guza na czole, może jednak warto pomyśleć o solidnym ubezpieczeniu podróżnym, nie takim kupowanym naprędce z porównywarki internetowej albo dodawanym do karty płatniczej, ale takim, z którego w razie czego bez obaw skorzystamy? Chore dziecko za granicą – co robić? A więc uznaliśmy, że może mądry Polak po szkodzie, ale mądrzejszy przed szkodą. Dzień przed wyjazdem na house sitting w Stambule odebraliśmy nowiutkie karty o wdzięcznej nazwie Twoja Karta Podróże. A to dzięki współpracy, którą nawiązaliśmy z firmą ubezpieczeniową April. Współpraca – współpracą, zastanawialiśmy się tylko jak napiszemy o ubezpieczeniu, z którego nie skorzystamy, bo oczywiście byliśmy pewni, że skoro tyle lat jeździmy i nic, to i tym razem z polis nie będziemy musieli skorzystać. Ale wiadomo jak to jest, nieprzewidzianych sytuacji nie da się przewidzieć. I tak Maciek, który jeszcze przed wyjazdem zaliczył kilkudniowe przeziębienie z gorączką, drugiej czy trzeciej nocy w Stambule zaczął kaszleć. Ale nie pokasływać raz na jakiś czas, o nie. Kaszleć jak rasowy gruźlik, całe noce. Niewiele pomagał Zyrtec i inhalacje z rumianku, trochę lepiej było jak spał na siedząco, ale ile przecież można spać na siedząco? Choć z drugiej strony Maciek to weteran zapaleń oskrzeli, kiedyś, po powrocie z Libii, w pierwszych 4 miesiącach zaliczył ich siedem, i już dawno nauczyliśmy się jaka jest procedura. Mimo że Maciek nie jest okazem zdrowia, u pediatry bywamy z nim bardzo rzadko, tym razem jednak trzeciej nocy zaczęliśmy rozważać wizytę u lekarza. Głównie dlatego, że nie mieliśmy przy sobie nebulizatora i zapasu syropków z domowej apteczki, które mogłyby przyspieszyć nieco wracanie do zdrowia. Chora Kalina – rzadki widok Tymczasem Kalina, mniej więcej w tym samym czasie, przyleciała do nas w środku nocy z płaczem, że coś ją swędzi. Może jakiś pająk ją ugryzł, albo zabłąkany komar? Sprawdziliśmy wszystkie kąty, pościel i materace na okoliczność insektów. Kalina przeniosła się na stałe do naszego łóżka, a mimo to „ugryzień” codziennie było więcej i były bardziej swędzące. Jako że nikt więcej podobnych objawów nie miał, mimo dzielenia łóżek i pościeli, insekty wykluczyliśmy. Zaczęliśmy za to prać ubrania z dodatkowym płukaniem (na wypadek gdyby wysypka okazała się być uczuleniem na proszek do prania) i oglądać w internecie setki zdjęć objawów ospy, różyczki i kilku innych malowniczych chorób. Zapytaliśmy też znajomych na fejsbuku, w końcu nie ma to jak zbiorowa mądrość – większość opowiedziała się za ospą, my nadal nie byliśmy przekonani. Zwykle preferujemy skandynawski model radzenia sobie z chorobami dzieci, i z wizytą u lekarza czekamy aż uznamy, że jest to absolutnie niezbędne, jednak w końcu po kolejnej średnio przespanej nocy (kaszel – pojękiwanie że swędzi – więcej kaszlu – mama swędzi – ahu ahu – Kalinko, wiem że swędzi ale błagam, nie kop mnie), zdecydowaliśmy, że skoro już mamy ubezpieczenie, to może z niego skorzystajmy, a co! Przynajmniej dowiemy się jak działa. Zadzwoniliśmy na centrum pomocy z prośbą o umówienie wizyty u pediatry (koszt rozmów telefonicznych z centrum pomocy można potem rozliczyć). Następnego ranka dostaliśmy termin wizyty w prywatnej klinice. Jako że klinika była jakieś pół godzinki na piechotę od nas, wzięliśmy taksówkę (a z niej rachunek do rozliczenia). Na miejscu byliśmy godzinę za wcześnie, ale na szczęście przemiła pani doktor (której brat jak się okazało ma żonę Polkę i mieszka w Krakowie!) mówiąca świetnie po angielsku, przyjęła nas od ręki. Z Maćkiem poszło szybko, tak jak podejrzewaliśmy miał lekkie zapalenie oskrzeli, już przemijające. Dostał syrop i zalecenie kontroli. Z Kaliną tak łatwo nie było. Jej zmiany na skórze nie wyglądały ospowo – zamiast pęcherzyków z czerwonych plamek od razu robiły się strupki. W końcu jednak pani doktor znalazła dwie typowo ospowe zmiany i potwierdziła diagnozę. Uzbrojeni w zdobyczne przychodniowe kolorowanki, lizaki (za naszym pozwoleniem) i recepty poszliśmy do najbliższej apteki wykupić leki (za które również dostaniemy zwrot). Twoja Karta Podróże – poczuliśmy się „zaopiekowani” Twoja Karta Podróże okazała się dobrym wyborem. Przez cały czas przedstawiciel centrum pomocy był z nami w kontakcie, już po wizycie zadzwonił upewnić się czy wszystko w porządku, a gdy usłyszał, że to ospa, i że z naszej czwórki Maciek i Ola wciąż mają szansę się zarazić (dopadło ich dopiero po powrocie do domu), zdecydował, że nie zamyka naszej sprawy dopóki nie wrócimy do Polski. Przez cały ten czas z ramienia centrum pomocy opiekowała się nami jedna i ta sama osoba, nie trzeba było przy każdej kolejnej rozmowie tłumaczyć wszystkiego od początku. Mieliśmy poczucie, że ktoś tam się przejął naszą sprawą, czuliśmy się „zaopiekowani”. Przychodnia, do której zostaliśmy wysłani standardem przewyższała większość prywatnych przychodni, które znamy z Polski, a obsługa była profesjonalna, pomocna i mówiła po angielsku. Kalina ubezpieczona Z doświadczenia wiemy, że w nawet krajach odbiegających standardami od „Zachodu” z dobrym ubezpieczeniem trafimy w miejsce, w którym nam pomogą. Gdy mieszkaliśmy w Libii zdarzyło nam się trafić kilka razy z niespełna wtedy rocznym Maćkiem na ostry dyżur do szpitala w Trypolisie, i ustalmy, było to doświadczenie porównywalne z kontaktami NFZ-em, a w porywach nawet gorsze. Jednak szybko znaleźliśmy prywatną klinikę współpracującą z naszym ówczesnym ubezpieczycielem i tam już nie mogliśmy narzekać, jeśli trzeba było umówić się na wizytę czy przeprowadzić na cito badania, wszystko działało bez zarzutu. Chętnie byśmy tamtego ubezpieczyciela polecili, ale nasza była firma płaciła za polisy spore pieniądze, a kiedy zrobiliśmy sami kalkulację na stronie przed wyjazdem do USA, to musieliśmy ją kilkakrotnie powtórzyć, bo nie byliśmy w stanie uwierzyć w liczbę zer poprzedzających znaczek amerykańskiego dolara. Ale tamta polisa była ubezpieczeniem medycznym a nie turystycznym. I była skrojona pod firmy a nie zwykłego Kowalskiego jadącego na wycieczkę. Oczywiście jeśli pojedziecie bez dobrego ubezpieczenia turystycznego, też możecie dać radę. Szpitale są wszędzie, prywatne przychodnie też, lekarze zazwyczaj mówią choć trochę po angielsku a w dobie translatora google’owego nawet to przestaje być niezbędne, jednak z ubezpieczeniem jest po prostu pewniej, przyjemniej i szybciej. A (odpukać!) w przypadku poważniejszego zachorowania będziecie mogli skupić się na dochodzeniu do formy, a nie jeszcze walczyć z ogromnym stresem licząc rosnący rachunek. Twoja Karta Podróże – nowe rozdanie Do końca 2018 roku Twoja Karta Podróże miała 4 warianty: Twoja Karta Podróże Classic (dla osób w wieku 29-60 lat) Twoja Karta Podróże Student (dla osób w wieku 1-28 lat) Twoja Karta Podróże Sport (dla osób w wieku 1-60 lat) Twoja Karta Podróże Business (dla osób w wieku 1-76 lat) Ale z początkiem roku 2019 April zdecydował się namieszać trochę w swoich ubezpieczeniach i zaoferować zupełnie nową kartę. Jakie będą jej warunki i czy nadal warto się na nią skusić? Mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli o niej napisać więcej.
Niniejsza książka to manifest nawołujący do korzystania z wiedzy. Wdrażania tego, co odkryto. Każdy rozdział kończą ćwiczenia coachingowe, które pozwolą lepiej poznać siebie i zaplanować naukę. Z książki można skorzystać wiele razy! Jak nauczyć się języków szybko i bezboleśnie? Co zrobić, by nie tylko rozumieć obcy język, ale sprawnie się nim posługiwać? Czy możliwa jest nauka języka bez stresu? Niniejsza książka to manifest nawołujący do korzystania z wiedzy. Wdrażania tego, co odkryto. Każdy rozdział kończą ćwiczenia coachingowe, które pozwolą lepiej poznać siebie i zaplanować naukę. Z książki można skorzystać wiele razy! W "Od dukania do gadania" Kasia Stelmach, przebojowa nauczycielka języka francuskiego z wieloletnim doświadczeniem oraz coach, odczarowuje mity narosłe wobec nauki języka i sprawia, że każdy może nauczyć się dowolnego języka, nieważne, czy ma lat 7, czy 77! "Od dukania do gadania" to lektura, dzięki której zadbasz o swoją higienę poznawania języka. Zastanowisz się, dlaczego i jak się uczysz, gdzie zmierzasz, co jest Ci potrzebne (a przede wszystkim niepotrzebne!), żeby się przełamać. Każdy, kto chce mówić w jakimkolwiek języku obcym, powinien to przeczytać. Jacek Mulczyk-Skarżyński Kim jest Autorka? Zakochana w swojej pracy. Kobieta z misją. Wulkan kipiący energią i pomysłami. Jestem absolwentką Uniwersytetu Humanistycznospołecznego na kierunku coaching oraz dyplomowanym nauczycielem języka francuskiego Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych we Wrocławiu. Uzyskałam tytuł licencjata Filologii Romańskiej na Uniwersytecie Wrocławskim, posiadam również międzynarodowy certyfikat znajomości języka francuskiego DALF C1. Przez wiele lat animatorka kultury i aktorka w projektach teatrów dramatycznych oraz teatrów tańca.
twoja karta do gadania